A A A

Moda na prowokację seksualną

"Sensem głównym mody - jak czytamy w "Słowniku mody" - jest od jej początku najładniejsze pokazanie człowieka, zwłaszcza kobiety".


Co to znaczy najładniejsze? Czy nie chodzi tu po prostu o piękno? Można powiedzieć, że moda to forma ukazania ludzkiego piękna. To ukazanie stanowi jej zasadniczy cel. Antymoda może ukazywać człowieka tylko w jego zwierzęcości. Może też zmierzać do brzydoty, do ukazania tego, co zakłóca harmonię ciała, co jest w istocie nieestetyczne.


Moda to pewna forma. Nie jest tylko formą ciała. Nie można oddzielić ciała od istoty człowieczeństwa. Moda to więc forma człowieczeństwa. Moda kobieca ma ukazywać kobietę w całym jej bogactwie, bogactwie kobiecości i człowieczeństwa. Nie może pomijać człowieczeństwa. Nie może też pomijać, oczywiście, kobiecości. Ujmując człowieczeństwo moda dotyka wszystkich jego sfer. Moda nie jest więc obojętna ideowo, religijnie i moralnie. Widać to w jej historii. Raz akcentowała w niej kobiecą twarz, innym razem dekolt, jeszcze innym nogi.


Rozszerzenie dekoltu pojawiło się pierwszy raz w połowie XIV wieku i miało związek z zarazą, która wtedy wybuchła i pozbawiła życie 25 milionów ludzi. W czasie zarazy zaczęły upadać obyczaje. Wielu ludzi skupiło wtedy swoją uwagę na przyjemności. Gdy jednak o zarazie zapomniano i wszystko wróciło do normy zaczęto kpić z kobiet, które "przemrażają piersi". Dekolt wrócił dopiero w renesansie, gdy zaczęto fascynować się pogaństwem starożytności. Zaczął zanikać w końcu panowania Króla-Słońce, gdy ten, jak piszą historycy, "spobożniał". W czasach niemoralnego rokoka znowu święcił swoje triumfy, by zaniknąć w okresie "bogobojnej restauracji". Potem powrócił, by odejść w czasie secesji, gdy starano się przede wszystkim ukazać duchowe piękno kobiety, jej urok, a nie walory fizyczne.


Ciekawostką jest tu fakt, posiadający swój wymiar moralny i duchowy, że kobiece nogi zaczęto eksponować dopiero po 1918 r. i to tylko przez dziesięć lat. Od 1928 roku nogi znowu "przestały być modne", by ukazać się oczom ludzkim dopiero w drugiej połowie XX wieku w czasach "rewolucji seksualnej", w których kobietę zaczęto sprowadzać do płaszczyzny płci.


To wahanie pomiędzy człowieczeństwem, a płciowością świetnie, niekiedy intuicyjnie, rozumieją kobiety na kierowniczych stanowiskach, które do pracy ubierają się w spódnice do kolan i marynarki, a bardziej "swobodne" stroje przywdziewają w życiu prywatnym.


Ten problem ciekawie ujął św. Tomasz z Akwinu w "Sumie teologicznej" doradzając tam pannom strój powściągliwy, aby nie budziły "grzesznych żądzy" i wychodziły za mąż za mężczyzn zauroczonych ich osobowością, duszą, człowieczeństwem, a nie uwiedzionych cielesnością i zarazem doradzając mężatkom szczególną dbałość o wygląd i takie dobieranie ubiorów, by skupiły one uwagę męża.


Niektórzy teoretycy mody twierdzą, że odsłanianie kobiecego ciała było wprost proporcjonalne do zwiększania się w populacji mężczyzn umiejętności poskramiania "pierwotnie nieodpartej żądzy seksualnej". Czy jednak taka umiejętność faktycznie wzrastała? Czy dzisiaj nie zanika? Jednak nawet ci teoretycy przyznają, że mężczyźni zawsze, do dziś, świadomie lub nie, pewne cechy stroju kobiety traktują jako "prowokację seksualną".


Moda, jak już o tym pisaliśmy, ma zawsze pewien cel. Można postawić zasadne pytanie czy wśród celów, które stawiała sobie w niektórych okresach historycznych, również dziś, prowokacja taka nie pojawiała się na pierwszym miejscu? Pewne jest, że taki cel swoim ubiorom nadawały zawsze prostytutki. Można analizując ich stroje i porównując je z elementami mody XX i XXI w. łatwo dojść do wniosku, że niektóre, chyba coraz bardziej dominujące, trendy w modzie, idą w tym kierunku. Kobiety poddają się im często bezkrytycznie nie zauważając płaszczyzny, w którą ta moda je lub ich córki wprowadza.


Powracając do kwestii dekoltu. Kwestia ta pojawiła się pod koniec XX wieku w zaskakującej formie -"topless". Moda taka stała się nie tylko modą plażową. Pytanie - jaki ma cel? Czy nie jest to pytanie retoryczne? Warto zauważyć, że nie jest to całkowite novum, lecz renesans mody egejskiej i egipskiej sprzed 4000 tys. lat, mody, która rodziła się jako owoc kultury orgiastycznej.


Na koniec warto przypomnieć, że pewną ocenę mody preferującej prowokację seksualną prezentuje Pismo Święte informując nas przy okazji, że wszystko już było. W księdze Izajasza (3, 16-24) czytamy:
Pan powiedział: «Ponieważ się wbiły w pychę
córki syjońskie,
ponieważ chodzą wyciągając szyję
i rzucając oczami,
ponieważ chodzą wciąż drepcząc
i dzwonią brzękadełkami u swych nóg,
przeto Pan sprawi, że wyłysieją czaszki córek syjońskich,
Pan obnaży ich skronie».
W owym dniu usunie Pan ozdobę brząkadeł u trzewików, słoneczka i półksiężyce, kolczyki, bransolety i welony, diademy, łańcuszki u nóg i wstążki, flaszeczki na wonności i amulety, pierścionki i kółka do nosa, drogie suknie, narzutki i szale, torebki i zwierciadełka, cienką bieliznę, zawoje i letnie sukienki. I będzie: zamiast wonności - zaduch,
zamiast paska - powróz,
miast uczesanych kędziorów - łysina,
miast wykwintnej szaty - ciasny wór,
zamiast krasy - wypalone piętno.


Stanisław Krajski