A A A

Na pielgrzymce

(jest to fragment książki Stanisława Krajskiego pt. „Savoir vivre w Kościele. Podręcznik dla świeckich”. Można ja zakupić w księgarni znajdującej się na naszej stronie)

Większość osób uczestniczących w pielgrzymce zdaje sobie sprawę, że w jej trakcie powinno się w szczególny sposób realizować przykazanie miłości bliźniego. Rozumie się to zwykle w ten sposób, że należy być miłym, grzecznym, serdecznym, troszczyć się o innych, uśmiechać się, nie wdawać w kłótnie czy inne utarczki słowne itd.

To jest teoria, ideał. W praktyce w trudnych warunkach, gdy wszyscy są zmęczeni wygląda to różnie, o wielu sprawach czy cywilizowanych nawykach się nie pamięta. Wiele osób uczestniczących w pielgrzymce nie kojarzy ponadto tego wydarzenia w żaden sposób z savoir vivre uznając, że w tak ekstremalnych warunkach, przy takim stopniu zmęczenia, a często cierpienia zasady dobrego wychowania, a przede wszystkim etykieta w ogóle nie obowiązują.

Tak jednak nie jest, nie powinno być, nie może być. Savoir vivre obowiązuje zawsze i wszędzie.

Jesteśmy zwolnieni z niektórych jego nakazów tylko w dwóch wypadkach.

Po pierwsze zatem, możemy czuć się zwolnieni z pewnych nakazów, gdy warunki są takie, że w żaden sposób nie mogą one być zrealizowane.

Po drugie, zaprzestajemy ich realizacji, gdy może to doprowadzić nas do złamania innych ważniejszych zasad savoir vivre.

Na pielgrzymce zakładamy oczywiście strój pielgrzymkowy, strój, w którym możemy sprostać jej warunkom – bywa gorąco, zimno, wietrznie, może padać deszcz i być błoto itd. Już w trakcie marszu, ale szczególnie po przebyciu dziennej trasy jesteśmy wykończeni, skonani, nie mamy siły myśleć o czymkolwiek, wszystko robimy ostatkiem sił zwracając coraz mniej uwagi na drobiazgi i sprawy drugorzędne czy nieistotne.

Czy jednak nasz strój jest zawsze stosowny? Czy jednak zawsze to są drobiazgi, sprawy drugorzędne czy nieistotne?

Czy nie możemy zabrać ze sobą ubioru bardziej stosownego na Mszę św. i przebrać się przed nią? Niekiedy może to być, przyznaję, bardzo trudne i męczące, ale pamiętajmy, że jeśli nawet jest to Msza św. polowa nie uchodzi brać w niej udziału w krótkich spodenkach i koszulce gimnastycznej z wielkim dekoltem. A cóż powiedzieć, gdy ta Msza św. jest odprawiana w wiejskim gotyckim kościółku? A może kogoś zgorszymy? Może spowodujemy, że jego uwaga będzie rozproszona, a spokój zburzony?

Czy naprawdę w trakcie trasy niektórzy muszą być półnadzy? Czyż nie można tu odnaleźć jakiegoś złotego środka? Ktoś powie: „Było bardzo gorąco”. No tak, tylko czegóż się nie robi dla ukochanej osoby – dla Pana Boga? Czegóż zresztą nie robi się dla savoir vivre? A poza tym czyż umartwienie nie jest czymś ważnym w trakcie pielgrzymki?

Ci, którzy są tak odważni (czy niechlujni) w ubiorze, niech przypatrzą się innym i zobaczą, że jest wśród nich, i to cale niemało, osób ubranych skromnie i na te warunki nawet elegancko, szczególnie, gdy wybierają się na Mszę św.

Ci, którzy krzyczą, że nie można, że nie sposób, że to byłoby nieludzkie niech popatrzą na to jak ubierają się księża na trasę. A czy Mszę odprawiają w innych, bardziej swobodnych strojach niż te, które nakładają na siebie na Mszy św. parafialnej?

Gdy odpoczywamy na kolejnych etapach czyż musimy rozkładać się w pozach często nieskromnych, które w innych sytuacjach byłyby nie do przyjęcia? Czy nie możemy odpoczywać tak jakbyśmy odpoczywali w ogrodzie u naszej wiekowej i bardzo wrażliwej na bon ton cioci?

Czy jedząc posiłki w warunkach polowych musimy mlaskać i siorbać i napychać buzię do granic możliwości? Czyż nie można zrobić tego elegancko i wytwornie?

W pielgrzymce idą obok nas księża, są bardziej „ludzcy”, bardziej dostępni i bezpośredni. Nigdy jednak nie wyciągajmy z tego wniosku, że w takiej sytuacji możemy się z nimi bardziej spoufalać, traktować ich jak swoich świeckich „braci”, jak kolegów. Pamiętajmy wciąż, że to kapłani, że wciąż obowiązują te same zasady.

Idąc w pielgrzymce pamiętajmy, że w perspektywie kultury i savoir vivre, w perspektywie etykiety nic się nie zmieniło, że jesteśmy zwolnieni z przestrzegania jakiejś zasady w taki sam sposób, w jaki to występuje w innych momentach naszego życia, tylko wtedy, gdy jest to po prosu niemożliwe lub gdy zastosowanie jakiejś zasady godziłoby w zasadę wyższą.

Jeżeli nie możemy wypełnić jakiegoś wskazania savoir vivre nie oznacza to, że wolno nam już wszystko. Należy tak postąpić, by nasze zachowanie było najbardziej podobne do tego, które savoir vivre nakazuje. Jeżeli nie ma więc krzesła, na którym moglibyśmy usiąść siadamy na ziemi, ale przybieramy na tyle stosowną pozycję na ile jest to możliwe w takiej sytuacji. Jeżeli nie mamy widelca i noża (a tylko łyżkę) i nie ma stołu, przy którym moglibyśmy usiąść nie oznacza to, że możemy już jeść niechlujnie, nieelegancko, w sposób, który odbiera innym apetyt. Należy zatem spożywać posiłek tak jakbyśmy byli na przyjęciu proszonym w ogrodzie, na garden party u rektora uniwersytetu.