A A A

Co to jest wspaniałomyślność?

W średniowieczu był taki termin łaciński „magnificentia”. Używano go do określenia cnoty, która powodowała, że człowiek ujmował wszystko w perspektywie wielkości (unikając małości, małostkowości), że o wszystkim myślał i wszystko czynił w sposób wielki, nawet, gdy było to z istoty jakoś małe, nieistotne, drobne ( nawet gdy było drobiazgiem). Powodowało to, że życie człowieka było zawsze wielkie, nasycone wielkością.

 

Cnota „magnificenitia” funkcjonowała w dwóch poziomach: w odniesienia do ludzi i problemów związanych ze współżyciem międzyludzkim i w odniesienia do kwestii finansowych.

 

W tym pierwszym poziomie trzeba tę cnotę nazywać w języku polskim wspaniałomyślnością, a w tym drugim wielmożnością.

 

Wspaniałomyślność to cnota określająca poziom, jakość i sposób myślenia o ludziach i problemach, to cnota, która powoduje, że nasze myślenie o sprawach niematerialnych jest myśleniem w perspektywie wielkości, że jest wprost wspaniałe. Za takim myśleniem idzie, oczywiście, określone działanie.

 

Wspaniałomyślność jest przeciwieństwem małostkowości duchowej. Człowiek małostkowy duchowo to człowiek, który jest „mały” w tym, co myśli i czuje – jest małostkowy moralnie, intelektualnie, uczuciowo, emocjonalnie i w płaszczyźnie codziennego myślenia.

 

Małostkowość moralna to „dzielenie włosa na czworo”, gdy pojawia się problem moralny, to w takiej sytuacji nie zauważanie tego, co wielkie i najważniejsze, to faryzejska moralność szczegółów pomijająca nakazy miłości i gwałcącą ducha sprawiedliwości.

 

Małostkowość intelektualna to wybór doktryn i koncepcji najprostszych, najbardziej zrozumiałych, nie sprawiających przy interpretacji żadnych trudności (żeby nie powiedzieć prostackich) i pragmatycznych, wskazujących drogi „blisko ziemi”, najczęściej materialistycznych, cechujących się pesymizmem i cynizmem.

 

Małostkowość intelektualna to również małostkowość codziennych myśli, to przypisywanie innym złych intencji, gdy nie ma do tego, tak naprawdę, podstaw, to dopatrywanie się w wypowiedział i zachowaniach innych chęci obrażenia nas czy naszkodzenia nam, gdy, tak naprawdę, nie ma d tego żadnych podstaw, to interpretowanie wypowiedzi i działań innych w taki sposób, że dochodzimy do wniosku, choć nie ma do tego wyraźnych podstaw, że zmierzają do czegoś małego, brudnego, to branie pod uwagę w pierwszym rzędzie w planowaniu naszego działania czegoś najmniej istotnego, tak naprawdę nieważnego, jakiś drobnostek, np. tego, co mogliby, kierując się małostkowością, złośliwością itp., pomyśleć lub powiedzieć inni itp., itd.

 

Małostkowość uczuciowa to uczuciowość egoizmu, w ramach której miłość i przyjaźń wyznaczane są przez miłość własną i od niej zależne (gdy zostanie ugodzona słabną lub nawet zanikają), to skłonność do niskich uczuć – nienawiści, zazdrości, zawiści.

 

Małostkowość emocjonalna to zależność stanów emocjonalnych od rzeczy małych, to łatwe popadanie z „byle powodu” w rozdrażnienie, złość, niechęć, zły humor, to brak umiejętności ukrywania i pozbywania się tych stanów.

 

Małostkowość w płaszczyźnie codziennego myślenia to nieustanne skupianie uwagi na tym, co małe i w istocie nieważne, to skrajny pragmatyzm, przyziemna interesowność.

 

Wspaniałomyślność to zatem oderwanie od tego, co małe we wszystkich perspektywach, to poszukiwanie wciąż tego, co wielkie i wspaniałe i nieustanne podejmowanie prób, by tę wielkość i wspaniałość osiągnąć.

 

Dziś rzadko używa się terminu wspaniałomyślność. W Internecie można go znaleźć przede wszystkim w tekstach katolickich.

 

Oto dwa przykłady jego użycia.

 

W pierwszym odniesiony jest do postępowania ojca w biblijnej przypowieści o synu marnotrawnym. Tak pisze o tym Henri Nouwen w zamieszczonym w piśmie „W Drodze” (nr 4/2006) materiale pt. „Stać się Ojcem”: „... sposobem, by stać się jak Ojciec, jest wspaniałomyślność. W przypowieści ojciec nie tylko daje swemu opuszczającemu dom synowi wszystko, czego on żąda, ale także obdarowuje go, gdy wraca. A do swego starszego syna powiada: Wszystko, co moje, do ciebie należy. Ojciec nie zachowuje nic dla siebie. Rozdaje wszystko, co posiada, swym synom. On nie tylko ofiaruje im więcej, niż można by się na zdrowy rozum spodziewać od kogoś, kto został skrzywdzony, ale rozdaje się cały, nie pozostawiając sobie niczego. Synowie są dla niego wszystkim. Na nich chce przelać całe swoje życie. To, jak młodszy syn został obdarowany szatą, pierścieniem i sandałami oraz powitany w domu wspaniałym przyjęciem, jak również to, jak starszy syn został poproszony, by zajął swe niepowtarzalne miejsce w sercu Ojca i usiadł przy stole obok brata, ukazuje, że wszelkie granice ojcowskiego zachowania zostały przełamane. Nie jest to wizerunek ojca dbającego o szacunek dla siebie. Jest to wizerunek Boga, którego dobroć, miłość, przebaczenie, troskliwość, radość i współczucie nie mają żadnych granic. Jezus przedstawia Bożą wspaniałomyślność, odwołując się do wyobraźni funkcjonującej w kulturze, jednocześnie cały czas ją przekształcając”.

 

W drugim wypadku termin wspaniałomyślność pojawia się również w komentarzu do Pisma Świętego.

Tomasz Białokurec w tekście pt. „Olejek uważnego zasłuchania” pisze: „Wspaniałomyślność Marii objawia się nie tylko w tym, że wzięła funt szlachetnego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. Wspaniałomyślność jej serca objawia się przede wszystkim w postawie, jaką przyjmuje za każdym razem, gdy Jezus nawiedza jej dom. Stać ją na to, by odłożyć wszystko i usiadłszy u stóp swego Nauczyciela chłonąć z uwagą każde Jego słowo, gest, spojrzenie”.

 

A jakie przykłady wspaniałomyślności można podać wprost z życia?

 

Najłatwiej oczywiście podawać przykłady małostkowości duchowej i poszukiwać wspaniałomyślności w słowach i działaniach, które będą na przeciwstawnym biegunie.

I tak np. człowiek małostkowy moralnie, gdy jego córka zajdzie „przez przypadek” w ciążę zastanawia się tylko nad tym, co ludzie powiedzą i przede wszystkich namawia ją do aborcji lub zastanawia się gdzie i jak ją wywieźć, by nie trafiło to „na ludzkie języki”. Człowiek wspaniałomyślny zatem będzie w takiej sytuacji zastanawiał się jak zniwelować wszelkie negatywne skutki tego faktu i doprowadzić do takiego rozwiązania, które owocowałoby dobrem córki i jej dziecka.

 

 

Człowiek małostkowy moralnie, gdy zostanie przez kogoś obrażony, ktoś np. posądzi go bez zdania racji o to, że skłamał będzie się zastanawiał jak się zemścić, jak znaleźć „haka” na tego, kto go obraził, jak „udowodnić”, że tamten sam postępuje niemoralnie.

 

Człowiek wspaniałomyślny będzie zastanawiał się jak przekonać tego drugiego, że nie skłamał, że może darzyć go zaufaniem.

 

Człowiek małostkowy moralnie, gdy stwierdzi, że drugi go okłamał zerwie od razu wszelkie z nim stosunki, „przekreśli go” ostatecznie nie próbując nawet dojść pełnej prawdy, zbadać wszelkie występujące w danej sytuacji czynników, stwierdzić czy miały miejsce jakieś okoliczności łagodzące. Człowiek wspaniałomyślny zrobi to wszystko, upewni się czy kłamstwo miało faktycznie miejsce, weźmie pod uwagę wszelkie uwarunkowania, przebaczy, da następną szansę.

 

Człowiek małostkowy intelektualnie posiada wyrobione zdanie na wszystkie tematy, kształtuje swoje poglądy szybko i ostatecznie w oparciu o wybrane, przypadkowe i niesprawdzone źródła, które akceptuje, bo podają rozwiązania proste, nieskomplikowane, takie, które mu pasują. Broni tych poglądów agresywnie (jakby ktoś atakował jakie ś ostateczne prawdy, jakieś dogmaty) i odrzuca a nawet potępia wszystkie te wypowiedzi innych, które im przeczą.

 

Człowiek intelektualnie wspaniałomyślny na wiele pytań odpowiada „nie wiem”, „nie mam wyrobionego zdania”, „nie jestem pewny”, „oprę się ty na autorytecie”, będzie wciąż drążył i pogłębiał, będzie się wahał tak długo jak długo nie zbierze „żelaznych” argumentów”, aż usunie wszelkie wątpliwości, będzie szukał rozwiązań najszlachetniejszych, najdoskonalszych nie patrząc na stopień ich trudności, na trud, który musi włożyć, by do nich dotrzeć, zrozumieć je, przyswoić sobie.

 

 

Człowiek małostkowy intelektualnie obrazi się, gdy ktoś mu powie np.: „W związku z tym, że pochodzi pan spod Siedlec będzie mi pan potrafił wyjaśnić dlaczego....”. Obrazi się, bo nie przyjmie do wiadomości, że może tu chodzić tylko o pewne fakty, a przyjmie, że autor tej wypowiedzi chciał podkreślić, że jest on „ze wsi”, że sugerował, iż jest nieokrzesanym prostakiem. Człowiek wspaniałomyślny nawet nie będzie się zastanawiał czy w tej wypowiedzi był jakiś podtekst (świadomie tam umieszczony czy pojawiający się przez przypadek) i po prostu odpowie na to pytanie i po udzieleniu tej odpowiedzi uzna, ze to „koniec sprawy”.

 

 

Człowiek małostkowy intelektualnie, gdy usłyszy jak jego szef mówi, że pojechał na konferencję na Mazury razem ze swoją młodą asystentką uzna raz na zawsze, że ten szef to „niemoralny” człowiek, bo zdradza swoją żonę ze swoją pracownicą i wykorzystuje swoje stanowisko, by zaspokoić swoje chucie. Człowiekowi wspaniałomyślnemu takie wnioski nie przyjdą nawet do głowy.

 

Człowiek małostkowy uczuciowo obrazi się, gdy przyjaciel poprosi go, by zawiózł go np. na Mazury, bo zepsuł mu się samochód. Stwierdzi: „Co on sobie myśli. Jestem przecież zapracowanym człowiekiem. Czy nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale egoista. Nie warto się z nim przyjaźnić”. Człowiek wspaniałomyślny ucieszy się po prostu, że może pomóc przyjacielowi, poświęcić dla niego swój wolny czas, być z nim razem w czasie podróży.

 

Człowiek małostkowy uczuciowo, gdy zaprosi swoją dziewczynę do kina, a ta powie mu: „Wiesz, nie pójdę z tobą. Jestem jakaś rozbita i zmęczona. Chcę być sama, poleżeć, poczytać książkę” będzie zraniony i obrażony i bezie tę swoją ranę i obrazę pielęgnował i powiększał. Człowiek wspaniałomyślny może w takiej sytuacji poczuć się urażony, ale wytłumaczy sobie, że trzeba taką urazę usunąć, że trzeba zrozumieć i szybko o całej tej sytuacji zapomni i ni będzie do niej nigdy wracał.

 

 

Człowiek małostkowy uczuciowo, gdy dowie się, że jego kolega dostał podwyżkę będzie wściekły, że to nie on dostał podwyżkę. To spowoduje jego niechęć do kolegi, niechęć, z którą nie będzie walczył, ale która będzie motorem jego choćby drobnych, posiadających niewielkie skutki, gestów, wypowiedzi czy działań.

 

 

Człowiek wspaniałomyślny będzie się tylko cieszył z powodzenia kolegi, a gdy jednak, tak mimowolnie, zrodzi się w nim zazdrość i niechęć, to będzie ją w sobie dusił i będzie siebie winił za to, że tak „brzydko” reaguje.

 

Człowiek małostkowy w płaszczyźnie codziennego myślenia nie będzie chciał jechać na spacer do łazienek, bo to strata czasu i lepiej przespacerować się między blokami, nie będzie kupował żonie kwiatów, bo to nie praktyczne i „zmarnowanie pieniędzy” (kupi jej więc kaktusa w doniczce), kupi do domu talerze z nietłukącego tworzywa, „bo to praktyczne” i nie bezie chciał słyszeć o porcelanie, poda na stół, gdy przyjdą goście, ketchup w „firmowym”, plastikowym opakowaniu, bo „po co myć dodatkowe naczynie”, będzie zapraszał na kolację do domu tylko tych, z którymi warto się zadawać, bo ta znajomość może przynieść jakieś korzyści itp., itd.

 

Człowiek wspaniałomyślny w tej płaszczyźnie szukając rzeczy pięknych i wielkich nie będzie żałował czasu i pieniędzy jeśli tylko będzie go na to stać, a nawet, niekiedy, gdy go na to nie będzie stać. Cóż to bowiem znaczy „nie stać mnie”? Czy nie znaczy to w niektórych przypadkach, ze wykracza to po prostu ponad moja małostkowość duchową?

 

Stanisław Krajski